poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Mamma mia poniedziałek!

Osobiście lubię poniedziałki. Pozwalają wejść w dobrym stylu w nowy tydzień, są obietnicą lepszego tygodnia, niespodziewanych zdarzeń i nowych doświadczeń. Od rana buzuje we mnie energia, aż ciężko mi usiedzieć za biurkiem. Wreszcie kupiłam bilety na Mamma Mia w Romie, ciągle nie mogłam się za to zabrać, a teraz nareszcie zmobilizowałam się, zorganizowałam grupę (złożoną z mamy, przyszłej teściowej i jej siostrzenicy). Oczywiście, żeby mieć jakieś sensowne miejsca (istotne przy mojej wadzie wzroku) trzeba uzbroić się w cierpliwość, ale w drugim tygodniu maja na pewno podzielę się swoimi odczuciami. W związku z tym podśpiewuję przeboje Abby od rana (na szczęście takie dziwactwa w firmie muzycznej są na porządku dziennym), chodzę sprężystym krokiem i czuję się trochę jak Meryl Streep (tylko młodsza), spoglądam za okno w poszukiwaniu słońca i... no cóż, nie można mieć wszystkiego! W łazience nawet pozwoliłam sobie na energiczne odtworzenie układu choreograficznego do Dancing Queen (dla wszystkich wielbicieli filmu: nie, na koniec nie wskoczyłam do wody...) i myślę, że spaliłam całe śniadanie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz