sobota, 5 grudnia 2015

Fitness, dieta i... majonez?

Do świąt już tylko 19 dni a do Sylwestra 26! Jak przygotowujecie się do tego okresu?

Ja swoje przygotowania rozpoczęłam kilka miesięcy temu, polegały one na zwiększeniu aktywności fizycznej i rozsądnym planowaniu posiłków (regularność!). Pisząc pracę licencjacką troszkę mi się utyło, nie było to jakoś widoczne dla innych, ale ja sama poczułam się nieco gorzej. Mniej energii, zmęczenie, apatia. Znacie to? Nieregularne, niepełnowartościowe posiłki, trochę stresów i kryzys w organizmie gotowy. Nie jestem z tych, którzy załamują ręce i mówią „trudno, tak być musi, kiedyś się schudnie”. O nie, nie, najgorzej to odpuścić w pracy nad samym sobą. Od kilku miesięcy jestem stałą bywalczynią zajęć fitness od brzuch + stretching po zumbę. Wspiera mnie tutaj W. – niejedną sportową (i nie tylko) przygodę razem przeżyłyśmy. Oprócz tego wraz z A. ćwiczymy u niego z obciążeniem. Tak! Nie boję się sztangi, wiem, że ona nie gryzie, a na pośladki działa cuda! Oczywiście wszystko z głową, ale warto.

Tutaj muszę przyznać, że jeśli aktywność fizyczna, to coś co uwielbiam i przychodzi mi bez trudu, to zdrowa, zbilansowana dieta jest dla mnie wyzwaniem. Lubię wszystkie te niedobre produkty typu mięso (w dużych ilościach), majonez (nawet łyżeczką), śmietana (z cukrem omnomnom), panierki (stripsy z kfc) no i cukier. Nie słodycze, CUKIER, biały cukier, w herbatce (i do śmietany mmmm). Zanim jednak zaślinię klawiaturę, przyznam, że myślałam, że będzie gorzej. Najłatwiej przyszedł mi detoks cukrowy, jedyne cukry, które zostały w mojej diecie to te pochodzące z owoców. Słodycze mnie nie kuszą, ale okazjonalnie zjadam jakieś pyszne ciacho. Mięso ograniczyłam do jednej-dwóch porcji indyka w tygodniu. Pokochałam ryby (makrela, łosoś, dorsz). A majonez wyrzuciłam, żeby nie kusił. Funkcje śmietany pełni jogurt naturalny a panierki wyeliminowałam.

Od razu podkreślam, nie odbiło mi na punkcie zdrowego odżywiania. Nie żywię się samym jarmużem czy surową marchewką. Schudłam, poprawiła się moja sylwetka. Ale to jeszcze nie koniec, to nie jest chwilowy wybryk, dieta cud, to styl życia. Jak tylko wyzdrowieję to frunę na treningi i pokonuję ciągle od nowa samą siebie! Jem wszystko, ale z głową (oprócz majonezu, chociaż na święta zrobię sobie domowy! a co!).


A dzisiaj czeka mnie rocznicowa uczta i gwarantuję Wam, że nie będę liczyć kalorii, tylko nacieszać kubki smakowe :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz