piątek, 13 maja 2016

Chcieć znaczy móc, czyli wieczorne rozważania na temat powodów i sposobów

Post późną porą i notka motywacyjna w jednym. Wstając dzisiaj miałam w głowie tylko jedno - przetrwać do 16 w pracy, do 20 na uczelni, wrócić i paść spać. Jadąc do pracy wpadł mi w oczy nowy numer SHAPE z Sylwią Szostak, którą ogromnie podziwiam, na okładce. Kupiłam, poleciałam do pracy, nabawiłam się okropnego bólu żołądka, który trwał bite 5 godzin. Na uczelni udało mi się dzielnie wytrwać, co ułatwił mi ciekawy temat zajęć. Wracałam z myślą, że dzisiaj sobie odpuszczę ćwiczenia, przecież wczoraj o 6 poćwiczyłam, to już dzisiaj nie muszę. Znalazłam dziesiątki, beznadziejnych wymówek. Wiecie jak jest - "Ten, kto nie chce, znajdzie powód. Ten, kto chce, znajdzie sposób". Zmyłam makijaż, pokręciłam się po domu, próbowałam pobrzdękać trochę na nowej gitarze taty i wzięłam się za nowy numer Shape z uczuciem rezygnacji. Przekartkowałam, znalazłam kilka fajnych treningowych inspiracji. Stwierdziłam, że za łatwo bym się poddała. Nie można wiecznie zaczynać i nigdy nie kończyć. Jednym słowem nabrałam wiatru w skrzydła! Zrobiłam porządną rozgrzewkę, zrobiłam trening antycellulitowy, dodałam do niego trochę więcej przysiadów, zakończyłam rozciąganiem i oto jestem!

Nie piszę po to, żeby się pochwalić, ale dla świadomości, że pokonałam swoje słabości. Znalazłam sposób, a nie powód. BO CHCĘ! Do zmian nie wystarczy sama chęć, trzeba pracy, wyrzeczeń, łez i bólu. Mogłam położyć się obok kota, zawinąć w kołdrę i stwierdzić, że to był ciężki dzień. Jutro wróciłabym do oglądania zdjęć fit dziewczyn z uczuciem porażki i cichym podziwem, że mają to coś czego ja nie mam - wytrwałość i samozaparcie. Udowodniłam sobie, że JA TEŻ TO MAM. I wiecie co? Jestem z tego cholernie dumna. Od tygodnia, codziennie, walczę ze sobą. Od 8 miesięcy moja rzeczywistość to większa dbałość o posiłki, czytanie blogów, prasy, wyszukiwanie informacji o tym co jeść i jak. Pokochałam to i chcę więcej. Moja wiedza na ten temat dopiero raczkuje, są to głównie obserwacje na podstawie własnych eksperymentów. Teraz czas na teorie i systematyczność w aktywności fizycznej. Znajdę sposób, bo nie chcę szukać powodów. Powód dla działania jest jeden - zdrowie. To najwyższa stawka dla nas wszystkich i wiem, że o nią warto grać.

W podniosłym humorze, napełniona szczęściem po ćwiczeniach, wznoszę toast butelką wody za Wasze i swoje zdrowie oraz o konsekwencję w walce i wytrwałość. Dobrej nocy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz